wtorek, 26 grudnia 2017

Rolex Sydney Hobart Yacht Race 2017. Sydney.

Oficjalne logo Regat 2017

Australia obok kangurów i bumerangów kojarzy mi się przede wszystkim z regatami Sydney-Hobart. To dla mnie jeden z pierwszych smaków dzieciństwa. Pamiętam doskonale relacje z tego wydarzenia w studio sport po dzienniku/ wiadomościach. Kiedy mówię o tym znajomym, którzy tu mieszkają nie kryją zdziwienia tym, że sława tego rejsu docierała także do komunistycznej Polski i że od dłuższego czasu wykazuję ponad standardowe zainteresowanie tym wydarzeniem. Nadal nie mogę uwierzyć, że mogę być tak blisko tego dla mnie legendarnego wydarzenia. Od wczoraj jestem podekscytowany, dziś kiedy w końcu docieramy do Watsons Bay jestem już mocno całym wydarzeniem podniecony. O 13.00 (EADT) wystrzał z armaty daje sygnał załogom do startu. My go co prawda nie słyszymy, ale widzimy, że cała wrzawa wyścigowych Łodzi przesuwa się w jednej chwili w naszą stronę. Największe Łodzie ruszają ku wyjściu na Ocean jako pierwsze. Za nimi podążają nieco mniejsze, koniec stawki zamykają te najmniejsze. Wszystkie prawie bez wyjątku z kompozytowymi żaglami w różnych odcieniach grafitu. Przy obydwu brzegach zatoki Port Jackson towarzyszy im wianuszek białych Łodzi motorowych, w których kibice odprowadzają załogi w pełne morze. Nad głowami wiszą helikoptery (naliczyłem 11), których silniki tylko podgrzewają atmosferę. Całość wygląda majestatycznie. Największe łodzie prężą swoje grafitowe żagle sunąc dostojnie środkiem zatoki niczym ogromne wieloryby otoczone ławicami motorowej drobnicy. Kiedy patrzę na załogi i łodzie, bez wyjątku podziwiam rodzaj ludzki. Kiedy łodzie wychodzą w morze wiem, że jestem uzależniony od adrenaliny. Kiedy podczas rozmowy z przygodnie spotkanymi Polkami widzę dumę w ich oczach gdy oznajmiają mi, że są córkami jednego z członków załogi - coś we mnie w jednej chwili uderza. Gdy w obiektywie widzę polską banderę również i ja czuję dumę. Kiedy uzmysławiam sobie, że też bym tak chciał, zaczynam bać się własnych marzeń...

Jeśli nie macie swoich faworytów, polecam kibicować polskiej załodze na łodzi o nazwie Weddell i numerze bocznym 102. Ta kewlarowo-karbonowa konstrukcja jest profesjonalnym jachtem regatowym, na jakim nie startowała jeszcze żadna z polskich załóg. Trzymajcie kciuki!
Tutaj możecie śledzić aktualne położenie poszczególnych załóg i bieżący ranking.

 Polska załoga na łodzi Weddell

Post dedykuję Zbyszkowi i Kaśce K.r.sak.
Pozdrawiam Grzesia Chac.i.skiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz