piątek, 15 lutego 2019

New Zealand. South Island. Dzień 2. Jacksons - Greysmouth - Carters Beach (Cape Foulwind).


30.01.2019 dzień 2

Start: Jacksons
Stan licznika na początku trasy: 410115km
Stan licznika na koniec dnia: 410361km
Dystans przejechany: 246km
Dystans całkowity: 426km
Koniec: Westport; Carters beach (Cape Foulwind)



Miejsce do którego dotarliśmy nocą pokazało dopiero swój pełen potencjał po otworzeniu bocznych drzwi campera. Efekt wow jest niezamierzony i zupełnie spontaniczny. Tak jest! Budzimy się w pięknym miejscu zupenie tego faktu nieświadomi. Otacza nas bujna roślinność, stoki niewidocznych szczytów górskich a kilkadziesiąt metrów nad głowami zawisa nam mgła.
  
Jacksons o poranku
 
  
 
Staram się ogarnąć to co widzę. Jest pięknie. Po chwili zachwytu wracamy do życia. Okazuje się, że jakieś dziwne ptaki buszujące w okolicy naszego kampera rozrzuciły po okolicy nasze śmieci trzymane w zawiązanym worku. Początkowo myślimy, że to robota legendarnych Kiwi, ale włascicielka kempingu rozwiewa nasze wątpliwości. Ptak, któremu robimy zdjęcia to Weka (poniżej krótki opis ptaka). Jacksons jeśli chodzi o wrażenia wizualne nie bierze jeńców. Udajemy się z chłopakami na krótki spacer w górę strumyczka, żeby lepiej zrozumieć gdzie się znajdujemy. Potem chłopaki robią to samo już beze mnie i Arka. Jest trochę nerwów, ale ostatecznie wszystko kończy się dobrze (zaczynam dopiero budować zaufanie do ośmio i dziesięciolatków). Po toalecie porannej i powiedzmy śniadaniu (dzieci zjadły) wyruszamy w stronę Arthur Pass na dwa punkty widokowe, które minęliśmy wczoraj wieczorem, a które postanowiliśmy zobaczyć za dnia. Te miejsca to spekatakularny widok na wiaduk drogowy w Otira Viaduct lookout i Temple Basin car Park z trasą turystczną z widokiem na wodospad.
 
Otira Viaduct Lookout. Galeria Foto.
 
 
 
 Początek wielkiej przygody
Po zaliczeniu tych punktów wsidamy do samochodów i obieramy azymut na zachód – kierunek Greysmouth. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w osobliwej knajpce w Otira Stagecoach Hotel. Tu romzawiamy z mieszkańcem północnej wyspy, który wybrał się w samotną podróż rowerem wzdłóż zachodniego wybrzeża South Island. Szacunek! Po kilku dniach spędzonych na wyspie okaże się że to bardzo popularna forma turystyki w Nowej Zelandii. Nim wyruszymy dalej zamawiamy jakieś proste jedzenie, dzieciaki wyżywają się na trampolinie i pobliskim placu zabaw.  
 
 Osobliwy zajazd
 

 

 

 
Stojak na parasole kaliber 160mm 

Ok, czas jechać dalej. Wsiadamy do samochodu i ruszamy przed siebie. Widoki po drodze spektakularne. To tu, w Nowej Zelandii zaczynam lubić góry. Dojeżdżamy do Kumara Junction i robimy krótki przystanek przy „miodowym domku” na chwilę przed tym nim wjedziemy do Greysmouth. Jesteśmy już blisko Oceanu – to da się wyczuć. W Greysmouth spacerujemy wzdłuż promenady w okolicach centrum miasta. Staramy się jakoś poznać histroię tej górniczej osady, ale wszystko co jest do zwiedzenia to muzeum, które akurat jest zamknięte po ostatnim trzęsieniu ziemi. W obliczu braku poważnej oferty kulturalnej, udajemy się (nie bez satysfakcji), do najbliższego sklepu z alkoholem by uzupełnić zapasy na wieczór. Kręcimy się jeszcze chwilę po mieście i ostatecznie ruszamy dalej na północ do Cape Foulwind (które to, po konsultacji z przygodnie spotkanym nowozelandczykiem jest nowym punktem na naszej trasie).

   
Kumara Junction
  
 Greymouth
    
 


 

Muzeum nieczynne z powodu... ostatniego trzęsienia ziemi
Droga do Cape Foulwind prowadzi nad Oceanem i jest jedna z najpiękniejszych dróg widokowych tego typu jakimi kiedykolwiek jechałem. Alutek mimo trzech miesięcy na karku jest najdzielniejszym podróżnikiem w naszym camperze. Nie marudzi, śpi, je i robi swoje. Mijamy Punakaiki (pierwotny cel naszej podróży), zatrzymujemy się przy Strongman Mine Memorial, na parkingu z widokiem na Maybille Bay, chwile później na plaży w okolicach ujścia Fox River a na koniec w punkcie widokowym, w którym Bruno kontempluje chwilę ze spektakularnym widokiem.
 
 Ocean's Twelve nad Oceanem
Strongman mine Memorial Park 
 Parking z widokiem na Maybille Bay
 Plaża w okolicy Fox River
B docenił ten widok, kazał sobie rozstawić nocnik...
To co mijamy za oknem, jest bez wyjątku piękne. Właściwie każdy zakręt drogi numer 6 przynosi widok nadający się na tapetę. Jak wielka jest siła marketingu skoro szóstka, o której wcześniej nie słyszalem jest lepsza na tym odcinku od rozpromowanej na świecie Great Ocean Road? Może to i lepiej dla samej drogi, że nie jest produktem globalnym?
Droga nr 6. Galeria Foto.
I człowiek w drodze
Camp site Top 10 Carters Beach - Sunset
Dzień kończymy leżąc na trawie pod gwiaździstym niebem w Carters Beach. Nadchodzi noc i czas na sen... Ocean słychać za oknem.

Weka -
ten niegrzeczny ptak nielot jest dobrze znany ze swojej psotności i ma reputację złodzieja lśniących przedmiotów i jedzenia. W rzeczywistości Weka zjedzą prawie wszystko. Turyści często mylą Weka z ptakiem Kiwi, więc lepiej upewnijcie się, że znacie różnice między tymi ptakami, zanim pochwalicie się swoim znajomym spotkaniem z Kiwi (ta uwaga dotyczy i nas). P.s. Kiwi bytują głównie w nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz