30.01.2019 dzień 2
Start: Jacksons
Stan licznika na początku trasy: 410115km
Stan licznika na koniec dnia: 410361km
Dystans przejechany: 246km
Start: Jacksons
Stan licznika na początku trasy: 410115km
Stan licznika na koniec dnia: 410361km
Dystans przejechany: 246km
Dystans całkowity: 426km
Koniec: Westport; Carters beach (Cape Foulwind)
Koniec: Westport; Carters beach (Cape Foulwind)
Miejsce do którego dotarliśmy nocą pokazało dopiero swój pełen potencjał po otworzeniu bocznych drzwi campera. Efekt wow jest niezamierzony i zupełnie spontaniczny. Tak jest! Budzimy się w pięknym miejscu zupenie tego faktu nieświadomi. Otacza nas bujna roślinność, stoki niewidocznych szczytów górskich a kilkadziesiąt metrów nad głowami zawisa nam mgła.
Jacksons o poranku
Staram się ogarnąć to co widzę. Jest pięknie. Po chwili zachwytu wracamy do życia. Okazuje się, że jakieś dziwne ptaki
buszujące w okolicy naszego kampera rozrzuciły po okolicy nasze śmieci
trzymane w zawiązanym worku. Początkowo myślimy, że to robota legendarnych
Kiwi, ale włascicielka kempingu rozwiewa nasze wątpliwości. Ptak, któremu
robimy zdjęcia to Weka (poniżej krótki opis ptaka). Jacksons jeśli chodzi o
wrażenia wizualne nie bierze jeńców. Udajemy się z chłopakami na krótki spacer
w górę strumyczka, żeby lepiej zrozumieć gdzie się znajdujemy. Potem chłopaki
robią to samo już beze mnie i Arka. Jest trochę nerwów, ale ostatecznie wszystko
kończy się dobrze (zaczynam dopiero budować zaufanie do ośmio i
dziesięciolatków). Po toalecie porannej i powiedzmy śniadaniu (dzieci zjadły) wyruszamy
w stronę Arthur Pass na dwa punkty widokowe, które minęliśmy wczoraj wieczorem,
a które postanowiliśmy zobaczyć za dnia. Te miejsca to spekatakularny widok na
wiaduk drogowy w Otira Viaduct lookout i Temple Basin car Park z trasą
turystczną z widokiem na wodospad.
Otira Viaduct Lookout. Galeria Foto.
Początek wielkiej przygody
Po zaliczeniu tych punktów wsidamy do
samochodów i obieramy azymut na zachód – kierunek Greysmouth. Po drodze zatrzymujemy
się jeszcze w osobliwej knajpce w Otira Stagecoach Hotel. Tu romzawiamy z
mieszkańcem północnej wyspy, który wybrał się w samotną podróż rowerem wzdłóż
zachodniego wybrzeża South Island. Szacunek! Po kilku dniach spędzonych na
wyspie okaże się że to bardzo popularna forma turystyki w Nowej Zelandii. Nim
wyruszymy dalej zamawiamy jakieś proste jedzenie, dzieciaki wyżywają się na
trampolinie i pobliskim placu zabaw.
Osobliwy zajazd
Stojak na parasole kaliber 160mm
Ok, czas jechać dalej. Wsiadamy do
samochodu i ruszamy przed siebie. Widoki po drodze spektakularne. To tu, w
Nowej Zelandii zaczynam lubić góry. Dojeżdżamy do Kumara Junction i robimy
krótki przystanek przy „miodowym domku” na chwilę przed tym nim wjedziemy do
Greysmouth. Jesteśmy już blisko Oceanu – to da się wyczuć. W Greysmouth spacerujemy
wzdłuż promenady w okolicach centrum miasta. Staramy się jakoś poznać histroię
tej górniczej osady, ale wszystko co jest do zwiedzenia to muzeum, które akurat
jest zamknięte po ostatnim trzęsieniu ziemi. W obliczu braku poważnej oferty
kulturalnej, udajemy się (nie bez satysfakcji), do najbliższego sklepu z alkoholem
by uzupełnić zapasy na wieczór. Kręcimy się jeszcze chwilę po mieście i
ostatecznie ruszamy dalej na północ do Cape Foulwind (które to, po konsultacji
z przygodnie spotkanym nowozelandczykiem jest nowym punktem na naszej trasie).
Kumara Junction
Greymouth
Muzeum nieczynne z powodu... ostatniego trzęsienia ziemi
Droga do Cape Foulwind prowadzi nad Oceanem i jest jedna z najpiękniejszych
dróg widokowych tego typu jakimi kiedykolwiek jechałem. Alutek mimo trzech
miesięcy na karku jest najdzielniejszym podróżnikiem w naszym camperze. Nie
marudzi, śpi, je i robi swoje. Mijamy Punakaiki (pierwotny cel naszej podróży),
zatrzymujemy się przy Strongman Mine Memorial, na parkingu z widokiem na Maybille Bay, chwile później na
plaży w okolicach ujścia Fox River a na koniec w punkcie widokowym, w którym
Bruno kontempluje chwilę ze spektakularnym widokiem.
Ocean's Twelve nad Oceanem
Strongman mine Memorial Park
Parking z widokiem na Maybille Bay
Plaża w okolicy Fox River
B docenił ten widok, kazał sobie rozstawić nocnik...
To co mijamy za oknem, jest
bez wyjątku piękne. Właściwie każdy zakręt drogi numer 6 przynosi widok nadający się na
tapetę. Jak wielka jest siła marketingu skoro szóstka, o której wcześniej nie
słyszalem jest lepsza na tym odcinku od rozpromowanej na świecie Great Ocean
Road? Może to i lepiej dla samej drogi, że nie jest produktem globalnym?
Droga nr 6. Galeria Foto.
I człowiek w drodze
Camp site Top 10 Carters Beach - Sunset
Dzień kończymy leżąc na trawie
pod gwiaździstym niebem w Carters Beach. Nadchodzi noc i czas na sen... Ocean
słychać za oknem.
Weka - ten niegrzeczny ptak nielot jest dobrze znany ze swojej psotności i ma reputację złodzieja lśniących przedmiotów i jedzenia. W rzeczywistości Weka zjedzą prawie wszystko. Turyści często mylą Weka z ptakiem Kiwi, więc lepiej upewnijcie się, że znacie różnice między tymi ptakami, zanim pochwalicie się swoim znajomym spotkaniem z Kiwi (ta uwaga dotyczy i nas). P.s. Kiwi bytują głównie w nocy.
Weka - ten niegrzeczny ptak nielot jest dobrze znany ze swojej psotności i ma reputację złodzieja lśniących przedmiotów i jedzenia. W rzeczywistości Weka zjedzą prawie wszystko. Turyści często mylą Weka z ptakiem Kiwi, więc lepiej upewnijcie się, że znacie różnice między tymi ptakami, zanim pochwalicie się swoim znajomym spotkaniem z Kiwi (ta uwaga dotyczy i nas). P.s. Kiwi bytują głównie w nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz