Dzień kalendarzowy: 18.09.2017
Miejscowość początkowa: Miejsce
bez adresu pod Bowen
Miejscowość docelowa: Townsville
z widokiem na Magnetic Island…
Miejscowość po drodze: Bowen.
Stan licznika na początku
dnia: 501550km
Stan licznika na koniec dnia 501791km
Dystans przebyty samochodem:
241km
Dystans całkowity: 1893km
Tankowanie: 57Aud
Dzień 10. Miejscowości Bowen i Twonsville zaznaczono na mapie gwiazdkami.
Australijska Donya Banda. Raz na jakiś czas to po prostu musi się zdarzyć... Miejsca tak ciekawe jak samo zdjęcie :-)
Ale nie tak znowu dużo dalej. Wkrótce się zatrzymujemy, żeby przyjrzeć się z bliska pomnikowi gigantycznego owocu mango (taka lokalna atrakcja). Kontemplujemy chwilę i... w drogę.
W Bowen spotykamy Polaków z
Newcastle (NSW) i to (na co liczymy) może być jakaś nagroda za dzisiejszy nocleg/ nadzieja na przyszłość. Może uda nam się
ich kiedyś odwiedzić i zobaczyć przy okazji tereny na północ od Sydney?
Summa summarum jest to w sumie bardzo miłe
spotkanie. Para, którą spotkaliśmy wyjechała z Polski tuż przed stanem wojennym,
jest to typowy przykład tzw. emigracji czasów Solidarności. Trafia mi się
ciekawa rozmowa o wszystkim, jak to z Polakami na obczyźnie. To co zapamiętam,
to stanowcza deklaracja mojego rozmówcy o tym, że w "tamtych czasach,
wszyscy związkowcy wiedzieli..." jak później ustalam, wiedzieli to o czym
my dowiedzieliśmy się po latach z archiwów IPN, książek (np. Cenckiewicza) i zachowanych
materiałów w różnych mokotowsko-konstancińskich szafach (np. na ulicy Oszczepników). Po
wysondowaniu mojej osoby i mojej wiedzy o tamtych czasach, słyszę "my na
południu byliśmy ostrzegani przez tych z północy...." Świetny kawałek
wiedzy o najnowszej historii Polski zdeponowany jest na różnych kontynentach
świata. To wiedziałem już po wizycie w Californii. Mam nadzieję, że kiedyś ta emigracja
dopisze swoje karty do najnowszej dziejów Polski. Ja tu jestem jednak tylko
słuchaczem… Ok., wracajmy na szlak... W Bowen warto zobaczyć zatokę Rose
Bay, Horseshoe Bay i punkt widokowy Rotary Lookout. Sama mieścina po Airlie Beach
niczym nas jednak nie zachwyca... jest tu zbyt spokojnie jak dla nas. Koło południa
wyruszamy dalej.
Po drodze mijamy wiele
wyschniętych rzek, i przejazdów z koleją wąskotorową (obsługującą lokalne pola
trzciny cukrowej). Pola z trzciną cukrową towarzyszą nam już trzeci dzień.
Dzisiejszy popołudnie spędzamy głównie
w drodze z krótkim przestankiem w Billabong sanktuarium. Chcieliśmy zobaczyć tu misie
koala, ale zostaliśmy poinstruowani, że musielibyśmy czekać około 2 godzin, więc
sobie odpuszczamy. Z B nie jest tak łatwo... Wśród różnorodności souvenirów wypatruje sobie zapakowany
monster truck z krokodylem. Pokazuje palcem na niego i zaraz potem na podłogę, krzycząc
"tu tu". W konsekwencji wychodzi z samochodem, z którym do końca dnia
się już nie rozstaje (w podróży taka zabawka to pewnego rodzaju
błogosławieństwo).
W końcu lądujemy w Townsville,
na campingu z widokiem na Magnetic Island. W mieście (co jest pewnym novum) pojawiają się znaki „road trains” z obrazkiem ciężarówki z
trzema przyczepami. Pod spodem widnieje napis 53m. Potwierdzam, ciężarówki te
są naprawdę dłuuugie...
Po wczorajszym dniu próbujemy
uniknąć tego samego błędu, więc na campingu logujemy się około godziny
16stej... Wreszcie trochę spokojniej. W świetle dziennym robimy czyszczenie naszego domu na kółkach a do tego
ordynujemy sobie pranie. Na koniec dnia w nagrodę pełna wieczorna toaleta - czuć powiew
świeżości i relaks :-) Na kolacje pierwszy raz wreszcie grillujemy kiełbaski z
Colesa. Jest bardzo bardzo :-) i ten Magnetic Island w tle… Nie mogę od tego uciec.
Miejsce przypomina mi Marcina, który dotarł tu około dziesięć lat temu jak
jeszcze wspólnie mieszkaliśmy w San Francisco. Szczerze mówiąc liczyłem, że w
tym roku właśnie gdzieś tutaj się spotkamy. Z chęcią bym z nim dziś o tym
miejscu pogadał, ale to ani dziś ani jutro się już nie wydarzy...
Światło jakiś czas temu zgasło, ja jednak wciąż nie mogę zasnąć.
Magnetic Island możecie
zobaczyć na filmiku Marcina.
W końcu jednak się udaje...
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz