niedziela, 9 grudnia 2018

Nurkowanie w Sydney

Od sierpnia 2017 do sierpnia 2018 udało mi się wykonać 19 nurków sprzętowych z czego 16 z nich miało miejsce w Sydney i najbliższych okolicach. Pozostałe trzy to Wielka Rafa Koralowa o której pisałem już tutaj. Obecnie ze względów osobistych zwolniłem nieco z działalnością podwodną i z tego powodu uznałem, że nie ma sensu dłużej czekać z tym postem. Na wstępie powiedzieć trzeba, że Sydney jest ogólnie miejscem bardzo przyjaznym do nurkowania. Wybór centrów nurkowych i miejsc do nurkowania wystarczy by zaspokoić większość potrzeb typowych nurków rekreacyjnych. Gdy do szerokiej oferty nurkowej dodać jej dostępność (jest to pierwsze miejsce, w którym na nurkowania jeździłem...komunikacją miejską) można powiedzieć, że nigdy wcześniej nie żyłem w miejscu bardziej przyjaznym nurkom.
Jeśli macie ochotę zanurkować w Sydney musicie jednak wiedzieć parę rzeczy. Kilka takich informacji zebrałem poniżej...

Po piersze z kim nurkować?

W mieście działa kila centrów nurkowych, poniżej przedstawiam krótki opis kilku największych:
  1. Dice Centre Manly - komfortowo położone blisko przystani Manly Wharf. To z nimi wykonałem swoje pierwsze nurkowania w mieście. Jest to dobrze wyposażone centrum z przyjazną, międzynarodową obsługą. Bookowanie nurkowań odbywa się on-line, ale już po pierwszej wizycie wszyscy zapamiętali Petera z Polski i zawsze przyjaźnie witają mnie od progu. Panuje tu przyjemna rodzinna atmosfera, centrum nurkowe w kilmacie fun-dive, ale niech Was nie zmylą pozory. Goście z singlami na plecach i w kolorowych piankach z automatami oddechowaymi, które w Polsce nie przystoją "prawdziwym" tech-nurkom robią tutaj po 400-600 nurkowań rocznie i na pewno znają się na swojej robocie. Z DCM można nurkować codziennie z brzegu, w weekendy z łodzi i okazjonalnie uczestniczyć w akcjach typu "Dive against Debris". Wesoła i solidna ekipa, polecam. https://www.divesydney.com.au/
  2. Dive Centre Bondi - początkowo mieszkałem blisko nich i byłem przekonany, że to z nimi zrobię swoje piersze sprzętowe nurki. Dodatkowo wielka wykładzina Santi i dobra oferta tej polskiej marki powoduje uśmiech na mojej twarzy już od samego progu. Centrum nurkowe położone w wygodnym miejscu przy głównej ulicy prowadzącej na plaże Bondi. Mały paring dla klientów na zapleczu ułatwia logistyką. Na przeciwko mój ulubiony sklep Kenemys i Eurpoejskie Deli. Sama ekipa wydaje się zorientowana nieco bardziej technicznie niż w DCM. Ostatecznie nie nurkowałem z DC Bondi, ale kilka razy wypożyczałem i kupowałem tam sprzęt rozkoszując się "czilowym" klimatem zaplecza centrum, które swoim grandżowym charakterem momentami przypomina mi klimat Dahabskich centrów nurkowych. Bardzo przyjazna ekipa plus aktualna oferta sprzętowa czyni DCB poważnym graczem na sydnejskim rynku.https://www.divebondi.com.au/index.php/en/
  3. Prodive - nie znam samego centrum, ale nurkowałem z ich łodzi z ekipą z Prodive. Rzeczywiście całość wyglądała najbardziej pro. Duża nurkowa łódź, zapas sprzętu, butla z automatem podwieszona pod łodzią. Wszystko zorganizowana zgodnie ze sztuką. Wydaje się, że działają w myśl zasady "nie gadam-nurkujemy". Forma nie jest tu najważniejsza, liczy się treść. Na nurkowania zaisuje się on-line, ale wszystko ma ludzki wymiar. Odprawa w porcie, załadunek na łódź, opis miejsc nurkowych i plan działania klarownie przedstawiony przed wejściem do wody. Wszystko zgodnie z zasadami starej szkoły... https://www.prodive.com.au/
  4. Frogdive Scuba Centres. Jest to centrum, z którego podobnie jak z Bondi tylko wypożyczałem sprzęt. Jest położone najbliżej mojego miejsca zamieszkania stąd w określonych sytuacjach najłatwiej mi z nimi dealować. Ekipa zna się na robocie, klimat samego centrum trudno mi ocenić. Mam wrażenie, że oferta sprzętowa (choć pełna) odzwierciedla klimat katalogów z początku wieku. Może dlatego, że nie oferują produktów żadnej z polskich marek, które podbiły rynek w ostatniej dekadzie ;-)
  5. Southern Corss Divers. Wykonywałem z nimi swoje dwa ostatnie nurki. To już ekipa zorientowana głównie na nurkowania techniczne. Bardzo wczesne wypłynięcia, inne niż standardowe miejsca nurkowe, na łodzi rządzą nurkowie w twinach i rebach, nurki 60m plus. Tu nie ma już gadania na około, jest plan i to raczej dla większości gruby. Centrum prowadzą starzy wyjadacze skupieni na robocie. SCD to inna ekipa od pozostałych, mimo że znam ich tylko z jednego "rec" wypłynięcia - polecam.
 Po drugie kiedy nurkować?

Cały rok. Temperatura wody waha się w granicach 17(zima) - 24(lato) stopnie C.
Ja polecam zdecydowanie porę zimową. Klar wody i wizura zdecydowanie najwyższa. Na łodzi raczej też nie panuje wtedy przesadny tłok (70-80% ludzi nurkuje tu w piankach, a woda o temp.17C uznawana jest tu za zimną).

W jakim sprzęcie nurkować?

W lato zdecydowanie pianka 5mm + żyletka da zmarźluchów (takich jak ja). Szczęśliwie zabrałem ze sobą cały sprzęt, także taki którego nie używałem całymi latami. Pianka mimo, że kupiona 10 lat temu (i pomimo uzasadnionych obaw co do tego czy nadal na mnie pasuje) okazła się zbawieniem. Nurkowanie w sucharze latem jest po prostu nieuzasadnine i męczące. W okresie zimowym polecam suchara z lekkim ocieplaczem typu Santi Flex190. Suche rękawice są niepotrzebne. Co do nurkowań rekreacyjnych nikt nie nurkuje tu w twinach. Króluje pojedyńcza butla z pojedyńczym pierwszy stopniem i dwoma drugimi stopniami w klasycznej rekreacyjnej konfiguracji. Nie używa się tu zaworów z podwójnym gniazdem zaworowym na dwa pierwsze stopnie.
Uwaga: W Australii dominują butle pod autoamty w standardzie yoke, ale w przeciwieństwie do USA tutejsze centra nurkowe rozumieją, że istnieje także standard DIN. W razie potrzeby są w stanie sprawnie dostarczyć porządaną konfigurację bez względu na standard.

Gdzie nurkować?

Opcje są dwie: Z brzegu lub z łodzi. Bez względu na centrum nurkowe koszty są takie same. Jeśli dysponujesz własnym sprzętem i potrzebujesz tylko butli i ołowiu (tanks and weights) to za dwa nurkowania z brzegu zapłacisz 50AUD (koszt dwóch butli i ołowiu) a za nurkowanie z łodzi 170AUD (dostajesz dwie butle i ołów plus skromny posiłem na łodzi i oczywiście samo wypłynięcie w dwa miejsca nurkowe).

Oto opis kilku miejsc, które sam poznałem:

  1. Dee Why Wide. Pierwsze miejsce nurkowe, które poznałem. Dosyć typowe dla tej okolicy. Piaszczyste dno i wielkie formacje skalne na dnie. Głębokość do 35 metrów i to jest chyba największa zaleta tego miejsca. W zwiazku z tym, że w Sydney nie ma zbyt wielu miejsc nurkowych gdzie można nurkować na taką głębokość, miejsce to jest popularne wśród nurków którzy raczej szukają głębokości. Za drugim razem nurkowałem tu właśnie po to, żeby po serii płytkich nurków w końcu nieco przegłębić.
  2. Blue Fish Point. W sumie nurkowałem tu dwa razy. Raz eksploracja odbywała się w kierunku wschodnim, raz w kierunku północnym. To miejsce za pierwszym razem wydawało mi się bardzo fajne (tu pierwszy raz nurkowałem z rekinami) a za drugim tylko potwierdziło swoją dobrą opinię. Duże formacje skalne plus duże szanse na spotkanie rekinów i bogactwo życia podwodnego czynią to miejsce jednym z moich ulubionych do nurkowania. Głębokści raczej do 20metrów. 
  3. Fairly Bower. Nurkowanie z brzegu (w moim przypadku latem). Logistyka musi się odbyć na parkingu przy Shelly Beach (dolicz 18aud na parking) stąd wymagane jest całkiem długie dojście promenadą na miejsce nurkowe. Miejsce bardzo fajne...ale raczej na nurki free. Płycizna straszna (do 9m), ale za to bogactwo podwodnego życia, kolorowe ławice ryb i spore formacje skalne czynią to miejsce jednym z ciekawszych w Sydney dla ludzi lubiących podwodną turystykę z aparatem. Tak jak mówiłem, ja w tym miejscu widzę raczej potencjał na free. Sam z braku poważnych wyzwań pod wodą przećwiczyłem tutaj rózne konfiguracje sytuacji awaryjnych aż w końcu po dziesięciu latach w tym właśnie miejscu awarii uległ zawór inflatora w BCD. Awarię uznałbym za raczej poważną na sporej głębokości, tutaj przeszedłem na tryb manulany dodawania powietrza (przez usta) i kiedy partnurzy pytali się mnie przed drugim nurkiem czy jadę do domu czy poczekam na nich na brzegu odpowiedziałem - nurkuję z wami... Byli zdziwieni, ale przecież umiejętność radzenia sobie z awariami to część tej pracy. 
  4. Shelly Beach. Klasyk, o którym pisałem już tutaj. Można tu spotkać: freediverów, pływaków, cuttlefish, grey nurse sharks, żółwie wiele, wiele innych ciekawych stworzeń podwodnych. Bezsprzecznie największe bogactwo życia podwodnego w całej okolicy. Dodatkowy plus to osłonięcią od fali i w miarę spokojna woda. Odbyłem tu kilka krótkich sesji free. Polecam
  5. Manly Aquarium. To w zasadzie nie jest miejsce nurkowe a plaża z mooringiem. Odbyłem tu dwa nurkowania ze wzgledu na akcję, którą popieram "Dive against Debris". Nie ma tu wielkiej filozofii. Nurkowania te wykorzystywałem do sprzątania podwodnego świata z odpadów, do ćwiczenia techniki i sprawdzania różnych konfiguracji sprzętowych. Głbokość 5m nie nadaje się do niczego więcej :-) Uważać trzeba na ruch łodzi motorowych nad głowami.
  6. The Old Man's Hat i North Head. To w zasadzie jedno wielkie miejsce nurkowe pod ścianą North Head, która na długości około 100metrów nie tak dawno uległa osunięciu (to nie byłoby miłe podczas nurkowania). Nie ma tu nic nadzwyczajnego. Duże formacje skalne, piaszczyste dno i duże ruchy wody. Do atrakcji tego miejsca zaliczyć należy nietypowy widok na centrum Sydney zaraz po wynurzeniu. Głębokośc do 25m.
  7. Gordons Bay. Nurkowanie z brzegu. W moim przypadku dwa nurkowania z ostrą infekcją górnych dróg oddechowych (głupota, która zdarza mi się nie pierwszy raz). Miejsce wymagające sporych umiejętnosci, siły fizycznej i sprawności przy wejściu i wyjściu do wody w czasie dużej fali z południa. Ogólnie klasyka Sydneyskiego gatunku. Kamienie, głazy i piach. Miejsce wydaj mi się ciekawsze z poziomu plaży. Głębokość do 15m. Na Gordons z powodu za mocno dokręconego automatu 1szego stopnia drugi nurek długo pozostawał pod znakiem zapytania. Pomógł bezinteresownie ktoś z ekipy Prodive - Thx Mate i znów wchodzimy pod wodę.
  8.  Magic Point. Jedno z najczęściej polecanych miejsc. Daleko od wszystkich centrów nurkowych wymaga dlugiego płynięcia łodzią. Znane głównie z dużego prawdopodobieństwa spotkania rekinów. Mi kojarzy się z pierwszą awarią sprzętową jeszcze na powierzchni (zerwany pas piersiowy w BCD) i słabym wyważeniem. Od dwudziestej minuty spore problemy z pływalnością. Na szczęście w drodze powrotnej odnajduję kotwicę i odłączam się od grupy (informując o tym wcześniej ekipę). Po linie wychodzę na powierzchnię wykonując safety stop ze sporą tendencją do wynurzenia. W czasie safety stopu majestatycznie przepływa pode mną rekin (prawdopodobnie wobbegong shark), który według mojej oceny był osobnikiem co najmniej mojej wielkości wliczajac płetwy. Ciekawe przeżycie. Głębokość do 23m.
  9. Kurnell. To już cała turystyka nurkowa. Trzeba wykupić parking na terenie parku i doliczyć prawie godzinny dojazd z miasta. Nurkuje się tu w wodach zatoki Botany Bay, tej którą w pierwszym kontakcie z miastem obserwują przylatujący do Sydney turyście w podchodzących do lądowania samolotach. Miejsce jest typowe dla tego co można zobaczyć w okolicach Sydney, ale ze wzgledu na charkaterystyczną lokalizację ma jedną ciekawą cechę - silne pływy. Pierwsze nurkowanie odbywaliśmy z brzegu niemal w stojacej wodzie (i przynam, że całe to nurkowanie trąciło nudą), ale sytuacja odmieniła się koło godziny 10am. Odpływ powodował tak silne ruchy mas wody, że porusznie się o samych płetwach było niezwykle męczące. Ja znalazłem na ten stan rzeczy swój sposób, płynięcie przy dnie i raczej wspinanie się w poziomie jak po skałkach niż pływanie z płetwy. Po drugim nurkowaniu chyba tylko ja mam uśmiech na twarzy. To uświadami mi, że w nurkowaniu już dawno nie chodzi mi o kolorowe rybki... Tutaj pierwszy raz spotkałem SeeWeed Dragon. Poza tym naprawdę podoba mi się ten drugi nurek. Głębokość do 15m.  



Addendum. Jednym z najczęsciej wymienianych miejsc do nurkowania w Sydney jest miejscówka zwana Apartments, ale jest z tym miejscem trochę jak z Yeti. Nikt tam chyba jeszcze nie nurkował z moich znajomych. Po pierwsze dlatego, że jest położona najdalej na północ i skipperom się to trochę nie kakluluje. Po drugie cumowanie tam wymaga wyjątkowo spokojnej wody a z tą jest róznie. Ja osobiście już dwa razy byłem na łodzi, która właśnie tam płynęła, ale dwa razy  już w dordze lub tuż przed wypłynięciem zmienialiśmy plan. Nie składam jednak broni. Jeśli uda mi się jeszcze poznać jakieś nowe podwodne miejsca -  dodam je w osobnym poście.

 Pierwsze nurkowanie w Sydney. Oczekiwanie na łódź. Santi on board already.
 Mimo posiadania własnego sprzętu przez cały czas szukałem właściwej konfiguracji...
Krajobraz raczej typowy... Nie spodziewajczie się tutaj Egiptu.
 
Ja polecam raczej nurkowania z łodzi...
 

Porada: Nurkowanie w Oceanie, rządzi się swoimi prawami. Falowanie, prądy, pływy, stworzenia większe od nurków i ruch na powierzchni tworzą okoliczności nie zawsze znane nurkom z Polski. Po kilkudziesięciu nurkach w takich miejscach muszę powiedzieć:
- Nigdy nie wypływajcie w morze bez SMB (Surface Marker Buoy-bojka deko). Raz, że musicie mieć możliwość przeprowadzenia deko w toni (w czasie pływów), dwa często musicie zaznaczyć swoją pozycję.
- Starajcie się mieć ze sobą gwizdek sztormowy (gdybyście wypłynęłi za daleko od łodzi lub stracili z nią kontakt)
- Stroboskopy są mile widzianym wyposażeniem dodatkowym (gdybyście zostali na wodzie na noc)
- W nurkowaniu z przypadkowymi ludźmi plan (jeśli w ogóle jest) działa tylko na powierzchni. Pod wodą musisz liczyć głównie na siebie.
- Przed wejściem do wody zawsze uzupełniajcie płyny (ten czynnik ma wpływ na waszą kondycję pod wodą)
- Sprawdzajcie swój sprzęt przed każdym nurkowaniem. Słona woda niszczy sprzęt dużo szybciej niż słodka. Awaria zdarzy się najprawdopodobniej na chwilę przed wejściem do wody lub zaraz po.
- Trenujcie i dbajcie o kondycję fizyczną. Na Magic Point przypomniałem sobie doskonale słowa legendarnego Shecka Exleya.
„Jeśli zdarzy się wypadek na drodze, jedni wolą być w Volvo. Jest twarde, bezpieczne i z dużym prawdopodobieństwem, że nic ci się nie stanie. Ale inni wolą być w małym, sprawnym BMW. Bo najlepszą metodą przeżycia wypadku jest niedopuszczenie do niego. Sprawność i moc BMW, duży silnik i mocne hamulce pozwalają na wykonanie manewrów, o których ciężkie pancerne Volvo może tylko pomarzyć.”

Zgadzam się z tym w stu procentach (nie tylko dlatego, że prywatnie jestem entuzjastą bawarskiej marki). Tutejsze doświadzczenie pod wodą miały wpływ na moje życie na lądzie. Jako element treningu polecam: dietę, ćwiczenia kardio i ćwiczenia na basenie. Miałem szczęście w Sydney załapać się na krótki okres regularności, w którym chodziłem na basen pływając DNFy i dynamikę w monopłetwie (co kiedyś było rutyną). Jest to obok diety i ogólnie zdorwego stylu bycia ważny element każdego następnego nurka.
 
Do zobaczenia pod wodą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz