czwartek, 1 listopada 2018

Sculpture by the Sea 2018. Nie wszystek sztuka co się zowie...

W mieście, w okolicy plaży Bondi, od 18. października ma miejsce dwudziesta druga edycja wystawy o nazwie "Sculpture by The Sea". W założeniu ma być to największa* na świecie darmowa** wystawa rzeźby otwarta dla szerokiej publiczności. Wystawa będzie trwać jeszcze do 4. listopada i biorąc pod uwagę jaką popularnością cieszy się w dni powszednie, zachęcam do wybrania się tam czym prędzej. W weekend zamknięcia może być tam po prostu hard core. Ok, ale może ktoś zapytać, czy w ogóle warto poświęcić swój czas by zobaczyć Sculpture by The Sea? Z moich obserwacji wynika, że jest przynajmniej kilka powodów by się na nią wybrać. Po pierwsze, jest to dobra okazja by poprzebywać na świeżym powietrzu (pogoda ostatnio rzeczywiście sprzyja). Po drugie, w miejscu w którym odbywa się wystawa, natura serwuje widoki jakie trudno jest przebić jakiemukolwiek współczesnemu artyście. Po trzecie, warto wziąć udział w tym wydarzeniu także po to, by zrozumieć, że w sztuce (organizatorzy roszczą sobie prawo do nazywania wystawy wydarzeniem artystycznym), tak jak i w innych dziedzinach ludzkiej działalności jest także miejsce dla zwykłych chałturników i hochsztaplerów (w sumie dlaczego ze sztuką miałoby być ianczej?). Powodów każdy może sobie znaleźć pewnie jescze kilka, jednak dalej już nie wnikam.
Przyznaję, nie jestem znawcą materii, ale swoją ograniczoną percepcją obserwuję rynek "dzieł sztuki" i kiedykolwiek mam wątpliwość co do artystycznej wartości dzieła, kieruje się zasadą, którą kiedyś sprzedał mi ktoś komu w tej dziedzinie "nie jestem godzień rozwiązać rzemyka...".
Prawdziwą sztukę czuje się podoskurnie, reszta to marketing i kolesiostwo. Pozostając w klimacie biblijnych przypowieści dodam od siebie... Amen. 

Zdjęcia poniżej przedstawiają prace, które moim zdaniem prezentują się najciekawiej lub z różnych powodów były przedmiotem adoracji mojego starszego syna.

*) Wydaje mi się, że uczestniczyłem w większych imprezach tego typu, ale nie neguję. Marketingowo brzmi dobrze i w sumie jak to udownodnić?
**) Mam wątpliwości czy to jest dobry pomysł w miejscu tak popularnym turystycznie. Klyjentel tak różna i przypadkowa, że trudno to ogarnąć... Ludzie zdezorientowani i zaskoczeni tym na co właśnie patrzą oddają się zbiorowej ekstazie (bo to chyba przecież wypada). Z moich ostatnich obserwacji wynika, że na takich zbiorowych emocjach lubią żerować różnej maści (także polityczni) cwanicy. Jest jednak frekwencja, jest promocja miasta, jest pompa! Nie ma się zatem co martwić o fundusze na następny rok :-)


 Plakat promujący wydarzenie













 









Nawet w tygodniu jest to popularne miejsce... Weekend musi przerażać...





  Zwycięska praca tegorocznej edycji Sculpture by the Sea. Praca o nazwie M-fortysix, jej autor zgarnął okrągłe 70 tysięcy australijskich dolarów.



Sculpture by The Sea. Widok z Bondi Beach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz