poniedziałek, 29 maja 2017

Gordons Bay - póki co, najładniesza z południowych plaż

Wspominałem w ostatnim poście o Gordons Bay. Idąc wybrzeżem, w kierunku Coogee jest to ostatnia z urokliwych zatoczek. Na mnie zrobiła największe wrażenie ze wszystkich, które na tej trasie spotkałem. Ukryta wśród skalistego, górującego nad nią klifowego wybrzeża zakończona jest  małą piaszczystą plażą.
Stojąc twarzą do Oceanu, za plecami będziecie mieli schodki, które od strony lądu są jedynym bezpiecznym sposobem na dotarcie tutaj. Po obu stronach schodków znajdują się stelaże, na których w słońcu wygrzewają się blaszane łódki okolicznych rybaków. Po prawej stronie jest półka skalna, na której z kolei wylegują się plażowicze. Ze wszystkich trzech stron, z wysokości  klifu, w Ocena wgapiają się czarne ślepia przeszklonych tarasów i salonów tutejszych rezydencji. Widok jest naprawdę bajkowy. Widziałem już tego typu plaże w kilku miejscach świata, ale w tym wypadku najbardziej zaskakuje fakt, że z naszego miejsca zamieszkania dotarliśmy tutaj pieszo. Tak, to prawda. Nadal jesteśmy  stosunkowo blisko biznesowego centrum wielomilionowego miasta. 
Jednak siedząc na Gordons Bay, na pewno nie będziecie zaprzątać sobie tym głowy. Z poziomu plaży to miejsce wygląda jak zdjęcie z katalogu jednej z tych rajskich enklaw z dala od cywilizacji. To właśnie ta zatoczka ostatecznie przekonała mnie do wskoczenia do wody, która jak na tą porę roku jest fantastyczna. Przypominam, za 3 dni zaczyna się zima.

Gordons Bay

P.s. Dziś nie odkurzamy mieszkania, Gordons Bay pozamiatał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz