Stojąc twarzą do Oceanu, za plecami będziecie mieli schodki, które od strony lądu są jedynym bezpiecznym sposobem na dotarcie tutaj. Po obu stronach schodków znajdują się stelaże, na których w słońcu wygrzewają się blaszane łódki okolicznych rybaków. Po prawej stronie jest półka skalna, na której z kolei wylegują się plażowicze. Ze wszystkich trzech stron, z wysokości klifu, w Ocena wgapiają się czarne ślepia przeszklonych tarasów i salonów tutejszych rezydencji. Widok jest naprawdę bajkowy. Widziałem już tego typu plaże w kilku miejscach świata, ale w tym wypadku najbardziej zaskakuje fakt, że z naszego miejsca zamieszkania dotarliśmy tutaj pieszo. Tak, to prawda. Nadal jesteśmy stosunkowo blisko biznesowego centrum wielomilionowego miasta.
Jednak siedząc na Gordons Bay, na pewno nie będziecie zaprzątać sobie tym głowy. Z poziomu plaży to miejsce wygląda jak zdjęcie z katalogu jednej z tych rajskich enklaw z dala od cywilizacji. To właśnie ta zatoczka ostatecznie przekonała mnie do wskoczenia do wody, która jak na tą porę roku jest fantastyczna. Przypominam, za 3 dni zaczyna się zima.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz