środa, 13 marca 2019

New Zealand. South Island. Dzień 9. Te Anau - Tuatapere - Bluff - Invercargill.

Start: Te Anau
Stan licznika na początku trasy 411493km
Stan licznika na koniec dnia: 411776km
Dystans: 283km
Dystans całkowity: 1841km
Koniec: Invercargill
NZ. Day 9. Te Anau to Invercargill. Galeria Foto.
Dzisiejsza noc była również zimna, ale tym razem użylismy elektrycznego grzejnika. Nie wiem czy to chwilowe ochłodzenie czy bliskość bieguna południowego? Bliżej bieguna jest tylko południowa Argentyna. (Miejscowość Ushuaia jest o cały 1000km bliżej). Nieco tylko dalej jest Tasmania. Do bieguna mamy około 4960km. Dzisiaj planujemy zbliżyć się do niego jeszcze bardziej. Plan podróży wczoraj został zmieniony i zamiast powrotu do Christchurch przez miejscowości Twizel i Tekapo planujemy pojechać południwoym krańcem wyspy. W całej Nowej Zelandii jest dziś święto narodowe (Waitangi Day), które uchodzi za symboliczny początek współczesnej Nowej Zelandii. Oznacza to w praktyce jeszcze mniejszy ruch na drodze oraz jeszcze mniej otwartych sklepów (w ogóle tu na południu oprócz owiec wszystkiego jest jakby mniej).
Nim opuścimy Te-Anau wpadam jeszcze na Caltex poznać właściciela Land Rovera. Dziś Paul jest w pracy, przekazuje mu pozdrowienia z Polski, robimy okolicznościowe zdjęcie i jedziemy dalej. Jeśli będziecie kiedykolwiek w Te Anau, wpadnijcie na Clatex i powiedzcie "Hi guys, Pozdrowienia z Polski!"
 W drodze do Tuatapere
 mijamy coraz więcej owiec
Jest ich tu więcej niż ludzi...
 Klarowanie sprzętu przed wyprawą do jaskini Clifden...
trwalo dłużej niż sama wyprawa :-)
 Tuatapere to nowozelandzka stolica kiełbasy. Tak głosi napis pod widelcem.
Nasi tu byli! 
 Last Light Lodge ma klimat...
 
Który udziela się każdemu...
Przed zajazdem amerykański klasyk - Chevy Impala.
Uwielbiam motoryzację nawet za to, że nie zawsze ją rozumiem.
 
Nasz następny przystanek wypada w miejscowości o nazwie Tuatapere. Zatrzymujemy się chyba w jedynym dziś czynnym w tym rejonie zajeździe - Last Light Lodge. Atmosfera jest tutaj tak wyluzowana, że ze zwykłego przystanku robi się nam całkiem dlugi pobyt. Każdy wykorzystał ten czas na swoje potrzeby. Głównie na relax, ja ładuję radio, które niestety padło i bez którego trudniej/nudniej się podróżuje. W wolnej chwili przeglądam zasoby restauracyjnej biblioteki. W ręce wpada mi magazyn, który przyciąga moją uwagę z powodu pewnego motocyklisty, który w tych rejonach ma status kultowego. Mówił mi o tym już Piotrek, któremu wcześniej historię tą opowiedział Paul. Tak, ten sam Paul z Caltexa, którego właśnie dzisiaj poznałem... Przekładam kolejne storny, żeby zrozumieć o co właściwie chodzi z tym najszybszym Indianem. Powoli zaczynam coś rozumieć...
 
Burt Munro - najszybszy indian świata. Gdzieś o tym już słyszałem...
Last Light Lodge jest miejscem wybitnie służącym nic nireobieniu, ale musimy jechać dalej. Nasz plan zakłada dziś dojechanie do miejsowości Invercargill lub Bluff i tam znalezienie noclegu.
Po drodze do Bluff towarzyszą nam piękne wiodki i coraz więcej motocykli. Nie wiadomo do końca o co chodzi, ale jest ich naprawdę sporo i jest ich.... coraz więcej. Mamy kilka teorii, żadna nie okazuje się trafna...
 Między Tuatapere a Invercargill...
 McCracken Rest
 

  Południowe wybrzeże
Invercargill - podróż w czasie...
Dojeżdżamy do miejscowosci Invercargill, ale przejeżdżamy ją bez zatrzymania. Z okien camperów sprawia ona wrażenie jakiegoś Kubańskiego miasta. Wszystko tu jakby zatrzymało się w czasie, nic nie sugeruje, że jesteśmy w drugiej dekadzie XXI wieku.

Jeśli Invercargill sprawiało takie właśnie wrażenie, to Bluff po prostu takim miejscem jest. Zapomniamym przez wszystkich miastem na samym południu Nowej Zelandii. Zatrzymujemy się przy punkcie widokowym Stirling Point. Jest to tak na prawdę punkt orientacyjny na południowym krańcu miasta Bluff. Stanowi południowy kraniec drogi krajowej nr 1 i szlaku Te Araroa. Przy samym parkingu znajduje się drogowskaz z wieloma znakami kierunkowymi; jak mozna przeczytać w sieci, jest to jeden z najczęściej fotografowanych przedmiotów na całej południowej wyspie. W Stirling Point znajduje się także rzeźba przypominajaca łańcuch kotwicy schodzący do morza. Drugi koniec tego łańcucha znajduje się na najbardziej na południe wysuniętym krańcu kraju, czyli na widocznej z brzegu wyspie Stewart. Dosyć symboliczne...
 
Stirling Point
 
Biegun Południowy 4810km. Bliżej tylko z Argentyny (z miejscowości Ushuaia)
Symboliczny łańcuch kotwiczny spinający dwie nowozelandzkie wyspy... Południową i Stewart.
 
Stewart Island, tam jest druga część łańcucha...
Ze Stirling Point kierujemy się do miejsca, w którym można zjeść ostrygi, z których rzekomo słynie to miejsce. Nic z tego, wszystko dziś jest zamknięte. Mam wrażenie, że nie tylko dziś... i że nie od dziś. Budynki sprawiaja wrażenie opuszczonych na długo przed tym nim Polska dołączyła do NATO... Bluff jest prawie kompletni opustoszałe, oprócz kilkudziesieciu motocyklistów w całym mieście widzieliśmy może drugie tyle turystów, głównie przy punkcie widokowym Stirling Point. Nie wiem o co chodzi, ale rezygnujemy z noclegu tutaj i decydujemy się na powrót do Invercargill. Nim tam dotrzemy wjeżdżamy jeszcze na górę, na której znajduje się punkt widokowy Bluff Hill Lookout. Widoki stąd są naprawdę spektakularne... Zdjącia niestety tego nie oddają w pełni. W czasie podjazdu pod górę, który trwał dwa lata i postawił silniki naszych leciwych toyot pod murem, mieliśmy wystarczajaco dużo czasu by zwrócić uwagę na bandy przy zakrętach. Wyglądało to tak, jakby ktoś szykował właśnie tą krętą i stromą drogę na uliczny tor wyścigowy... Nie wiem o co chodzi? Może to jakaś rozrywka lokalnych entuzjastów motoryzacji, których w liczbie około dziesięciu widzieliśmy na dole?? Jak się wkrótce przekonamy... to jest rzeczywiście taka rozrywka, choć o nieco innej skali...
 Bluff Hill lookout


 Bluff w dole 
 
 
Bluff to podróż w czasie... 
 
momentami abstrakcyjna... 
Miejsce to słynie ponoć z ostryg, które znane są ze swojej soczystości i smaku...
Bluff to także port - brama otwierająca Nową Zelandię na Atarktykę...
W dniu Waitangi to jednak prawdziwe ghost town...
 O czasach świetnosci, których nie pamięta już chyba nikt, wciąż przypominają pomniki...
  
W Incercargill logujemy się na kempingu, który jest dosyć przyjemnym miejscem. Dzieciaki z marszu ruszają na palc zabaw, Arek odpala grilla, ja szukam placu zabaw i dzieci. W toku poszukiwań  wpadam na grupę około dzisięciu Gieesek zaparkowanych przed domkami... O taakk... Czekam tak długo przed motorami aż ktoś w końcu wyjdzie pogadać. Gdy to następuje, rozmawiam z właścicielami motorów i nagle wszystkie te motocyklowe puzzle zaczynają się układać w całość. Opowieści Paula, niecodzienna liczba motocykli, publikacje o najszybszym motocykliście w knajpce, tor uliczny na Bluff Point Lookout... Okazuje się, że jesteśmy w samym centrum największej imprezy motocyklowej na całej południowej pólkuli. Impreza ta to „Burt Munro Chellange” czyli hołd złożony nowozelandzkiemu rekordziście prędkości urodzonemu właśnie w okolichach Invercargill. Jest to właściwie trzydniowy cykl imprez związanych z postacią legendy nowozelandzkiej motoryzacji Burtem Munro, o którym w 2005 roku powstał nawet hollywoodzki film pod tytułem „The World’s fastest indian”. Impreza startuje jutro :-)
Kemping w Invercargill - przez przypadek znadujemy się w centrum największej imprezy motocyklowej na południowej półkuli. Są GieeSki - to lubię! 
 i jest też trochę folku...
 
Kilka kroków dalej, stoją także Harleyowcy. Zawsze traktowałem tą grupę z dużym przymrużeniem oka i raczej jako folklor motoryzacji. Podchodzę jednak do tych motorów, żeby zrobić kilka zdjeć dla kolegi z Warszawy... może się ucieszy? Na skutek dziwnych zbiegów okoliczności, dwie godziny później stoimy przy naszych camperach i z alkoholem w ręku nawiązujemy bliższą znajomość z jednym z harleyowców. Pierwszy raz na południowej półkuli widzę zdenerwowanie wyrażone przez sąsiadujacych z nami autochtonów. No cóż :-) Cisza nocna dziś nas nie obowiązuje... Tu zapada kurtyna... (miłosierdzia). 
Na trzeźwo dochodzi do mnie, że są rzeczy w motoryzacji, których jak polskiej muzyki reggae, skórzanych kamizelek z frędzlami i lisich kit przyczepionych do antentek jednak wolę nie zrozumieć :-)   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz