czwartek, 21 marca 2019

New Zealand. South Island. Dzień 11. Dunedin - Timaru. Dzień 12. Timaru - Christchurch.

08.02.2019 dzień 11

Start: Dunedin
Stan licznika na początku trasy 412066km
Stan licznika na koniec dnia: 412303km
Dystans: 237km

Dystans całkowity: 2368km
Koniec: Timaru
NZ. Day 11. Dunedin to Timaru. Galeria Foto.
W Dunedin zaliczamy dosyć zimną i wietrzną noc. Na szczęście opanowaliśmy zarządzanie grzejnikiem elektrycznym i wychodzimy z tej potyczki bez szwanku. Miasto co nas nieco zaskoczyło jest bardzo górzyste i raczej przy San Francisco nie miałoby się czego wstydzić. Z rana udajemy się do centrum, aby poszwędać się trochę po mieście. Co nas zdziwiło, Dunedin jest dosyć ciekawe architektonicznie i na pewno warto się tu na trochę zatrzymać. 
 Dunedin - Plac centralny. Po lewej katedra św. Pawła
 Stuart St. w kierunku dworca kolejowego
Ciekawa fabryka Cadbury na przeciwko dworca
i sam dworzec...
Peron
 Ekspozycja starego porowozu tuż obok dworca
  
 Muzeum All Blacks na piętrze dworca kolejowego. W końcu jest! Jonah Lomu - bohater mojej młodości (zaraz po Majku T.). Spodziewałem się jednak, że jest mocniej eksponowany w Nowej Zelandii..
 Dworzec kolejowy - detal
 Chłopaki w drodze
 Chłopaki zabierają mnie na wizytę w sklepie bokserskim
Wyglądają na grzecznych, prawda? 
 Wyjazd z Dunedin
 Upragniona stacja benzynowa
 Widok podczas tankowania
 Loo Ride - Rowerem za potrzebą

Z Dunedin wyskakujemy na trasę numer 1 w kierunku miejscowości Timaru. Liczymy na to, że gdzieś na wylotówce zatankujemy coraz bardziej puste baki. Nic z tego, wyjechaliśmy już dobrze poza miasto a tu ani śladu stacji benzynowej. Zatrzymujemy się na jednej z domniemanych stacji (tak twierdził gps), ale okazuje się, że nikt tu paliwa nie sprzedaje, jest to zwykły przydrożny sklep. Wychodząc na zewnątrz nieco zawiedzeni, spotykamy przed lokalem Harleyowców, z którymi dwa dni wcześniej imprezowaliśmy. Witamy się, krótko opisujemy problem i sprawnie pomagają ustalić nam gdzie znajduje się najbliższa stacja beznynowa. Wydaje mi się, że na samą stację zajeżdżam już na oparach. Jej lokalizacja wcale nie jest taka oczywista.  W miejscowości Karitane nic nie wydaje się jednak być oczywistym. Czas płynie tu swoim tempem a na stacji benzynowej, która nie wygląda jak stacja i która stoi pomiędzy prywatnymi zabudowaniami z dala od głównej drogi można wypożyczyć za darmo rower, który dowiezie nas do najbliższej toalety. Na stacji takowiej nie ma :-) Uff, najwazniejsze że mamy paliwo, krótki odpoczynek i jedziemy dalej trasą numer 1. Po drodze mijamy intrugujące miasteczko o nazwie Oamaru. Wahamy się dosyć długo, ale ostatecznie zawracamy i postanawiamy zatrzymać się w nim na chwilę. Miejsce jest trochę inne niż cała Nowa Zelandia. Przypomina raczej jakieś śródziemnomorkie miasteczko niż to co do tej pory zobaczyliśmy na wyspie. Jest tu dużo klasycyzującej architektury, uliczka z klimatem w starym portowym doku i bardzo oryginalny plac zabaw, w którego projektowanie musieli być zaangażowani jacyś artyści. W ogóle ta część miasta przy doku portowym jest jakaś jakby odrealniona, baśniowa, ale jakby z nieco innej niż nowozelandzka bajki. A może my jeszcze mało o tej Nowej Zelandii wiemy? Prawdopodobnie tak jest :-)

 Najważniejsza rzecz w Oamaru! Dziesieć minut z głowy...

Oamaru Seafront...
 Nic nie przycinane, Dorota wymierzyła, cykła i jeb!
 Osobliwy plac zabaw
Jak on tam wlazł?



 Uliczka portowa z klimatem


 Steampunk HQ - nie wiem do końca o co chodzi
 Oamaru



 Te kwiaty (Ewa twierdzi, że to fuksje, pardon Surfinie), dekorują całą główną ulicę Oamaru

 Kto by dziś postawił pomnik białemu mężczyźnie z karabinem w ręku?
Young guns chyba podmęczeni :-)

Do Timaru dojeżdżamy dosyć wcześnie. Rozbijamy się na kempingu i każdy ma jakiś tam swój czas wolny. Mi udaje się pograć trochę w piłkę z chłopakami, potem biorę Alutka i idziemy na spacer. W pewnym momencie spotykamy Arka i dalszą część spaceru przez miasto przegadujemy. Wieczór w Timaru to przyjemna odmiana, ciepło i bezwietrznie, noc udaje się przespać bardzo komfortowo.  

09.02.2019 dzień 12

Start: Timaru
Stan licznika na początku trasy 412303km
Stan licznika na koniec dnia: 412471km
Dystans: 168km

Dystans całkowity: 2536km
Koniec: Christchurch


NZ. Day 12. Timaru to Christchurch. Galeria Foto.



Rano zbieramy się już z myślą o powrocie do Christchurch. Nim tam wyruszymy udajemy się jeszcze na miejską plażę i tu właściwie żegnamy się z wakacjami. Wsiadamy do samochodów i dosyć monotonną trasą udajemy się do Christchurch (ale już trochę innego Christchurch niż dzisiaj) by oddać samochody, spakować rzeczy i pojechać na lotnisko.
 Plaża miejska w Timaru


 Była areną ostatnich zawodów miniolimpiady nowozelandzkiej... Sprawiedliwy remis. 
 Na chwilę przed tym nim wyruszymy w ostatnie kilometry naszej wspólnej trasy...
  żal się wyprowadzać...
 okolicznościowe zdjęcie...
 transfer na lotnisko... 
Lotnisko, w miejscowości. o której mało kto jeszcze wtedy słyszał...

Czas wracać. Wracać w dobrym stylu. Airbus A380-800.
Nie sposób nie lubić tego samolotu, kilka dni po wylądowaniu w Sydney dowiaduję się, że produkcja będzie stopniowo wygaszana. Kibicowałem mu od samego początku do samego końca, bardzo szkoda. Pasażerowie rzeczywiście go uwielbiają, przewoźnicy mniej (kasa, kasa)... 

Epilog: Nasza przygoda kończy się szczęśliwie, sprawnie załatwiamy formalności, robimy okolicznościowe zdjęcie, podsumowujemy w głowie to co stało się przez ostatnie dwa tygodnie i zabieramy się busem na lotnisko. Arek otworzył ten rozdział okrzykiem Ahoj przygodo! Czas zamknąć to co już było i pomyśleć nieśmiało... Ahoj następna przygodo!

Pozdrawiamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz