środa, 1 sierpnia 2018

Lest we Forget. To Our Glorious Dead. Pamiętamy.

Martin Place, pierwszy sierpnia. Gwar sydnejskiej ulicy, ja i jeszcze jedna przypadkowa osoba, która zatrzymała się by sprawdzić dedykację na bileciku załączonym do białej i czerwonej róży, którą przed chwilą położyłem na ANZACowym pomniku. Oboje zatrzymujemy się na kilka chwil, przypadkowa osoba zamyka oczy, kładzie dłoń na pomniku i odpływa w zadumie. Wsłuchuję się w minorowe bicie dzwonu na wieży zegarowej budynku Poczty Głównej. Serce znów bardzo mocno zabiło, serce znów jest gdzie indziej...


To Our Glorious Dead
Aktualizaja:
Martin Place, drugi sierpnia.
Dziś poszedłem pod pomnik ponownie by poświęcić chwilę Wszystkim tym, którzy oddali swe życie w walce o wolną Ojczyznę. Z daleka widziałem brak kwiatów i przyznam, że nie byłem za bardzo zaskoczony tym faktem. Jakież było moje zdziwienie, gdy podchodząc bliżej pomnika zrozumiałem, że ktoś (być może rodak, przypadkowy przechodzień lub osoba opiekująca się pomnikiem) wsadziła białą i czerwoną różę w ręce żołnierza stojącego na cokole. Dzięki temu zabiegowi, dziś kwiaty są w centralnym kadrze i nie mogą pozostać niezauważone. Dodatkowo Kwiaty ułożone są w taki sposób, że na pierwszym planie widoczna jest kotwica Polski Walczącej! Symbolika porusza, żołnierz korpusu Anzac pełniący honorową wartę nad mogiłą anonimowych ofiar wojny trzyma w ręku kwiaty w hołdzie Powstańcom Warszawskim! Jestem ogromnie zbudowany tym gestem. Dodam tylko, ze jest to jeden z najważniejszych dla Sydnejczyków pomników ofiar wojennych i powiedzieć, że przechodzi tędy codziennie kilkadziesiąt tysięcy osób to w zasadzie jak nie powiedzieć nic. Polacy, gdziekolwiek jesteście...Pamiętajmy (nie tylko o PW).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz